wyspiański akropolis,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stanisław Wyspiański
AKROPOLIS
Dramat w 4-ech aktach
AKT I
DRAMATIS PERSONAE:
ANIOŁ 1
ANIOŁ 2
ANIOŁ 3
ANIOŁ 4
CHÓR
NIEWIASTA Z POMNIKA ANKWICZA
AMOR Z POMNIKA ANKWICZA
PANI Z POMNIKA SKOTNICKIEGO
TEMPUS
KLIO Z MONUMENTU SOŁTYKA
PANNA Z MONUMENTU SOŁTYKA
POSĄG WŁODZIMIERZA POTOCKIEGO
Poszli i na kościele ostawili dymu
powłoczną chmurą;

oplotła kolumny.
Pieśniarze, co śpiewali pieśni Rzymu,
pokłony bijąc u ołtarza-trumny.
Wonne obłoki rozpletły się w mroku,
pajęczą chustą wiążąc w sieć filary.
Przychodzą tutaj na ten dzień Ofiary
raz tylko jeden do roku.
Przychodzą jeden raz tylko do roku,
Ofiarą pełniąc świętą, tajemnicą,
i
płoną wszystkie na menzach gromnice.
Czytane są Słowa wyroku.
Jako rzeczono przed tysiącem laty,
tej nocy ma się duch przetworzyć;
przybyć ma Ten, co zbawiać wyrzekł światy
i powstać z martwych, i ożyć.
Poszli
- i
dymu snują się obręcze,
i mrok coraz gęsty pada,
i ciemność padła na głazów przełęcze,
aż pełna noc już włada.
Cichość się stała i weszło milczenie,
i objęło owe mroki i cienie.
I stał się moment wielki czaru,
gdy zadrgały młoty zegaru
i północ ozwała się z wieży.
Wtedy ci, co w srebrnej odzieży,
na rąk wzniesionych podporze,
dźwigali straszydło-boże,
trumnę
-
jarzmo z bark zdjęli
i unieśli nieco, i dźwignęli,
i umocnili samą na ołtarzu.
Słychać było:
— opadł
ciężar święty,
1
umocnion menzą kamienną,
a oni się chwycili rączęty,
by odgonić precz larwę trumienną.
Ocknęli się ze snu i patrzą:
ciemno.

Wtedy jeden młody srebrzysty
ucałował stułę, którą związan,
podjął
ręką strój szerokofałdzisty
i zestąpił.
Scena 1.
ANIOŁ 1
Czyli sam jestem? O, gdzież to bracia moi?
Ugięły się i drgają kamienie u mych stóp.
Cyt. Czyjeś łzy? Ktoś płacze. — Tam ktoś stoi?
O ręce! - Kędy stąpię, grób.
Cyt! - Bracie, czy to ty? - To ty!
ANIOŁ 2
(wszedł)
O! Jakże ręce, ręce bolą,
dźwigać we wiecznej męce
trumnisko straszne. Dolo!!
ANIOŁ 1
O ręce, ach, jak bolą.
Ach, a, swobodo!
Siłę poznaję młodą.
Siła we mnie wstępuje.
Ach, a, ramiona! - -
Trumna?
ANIOŁ 2
Tam porzucona,
na ołtarzu ostała cicha.
ANIOŁ 1
Cyt! — Słyszysz? — Szemrze....
ANIOŁ 2
Wzdycha.
ANIOŁ 1
To tam wiatr biegł u wrót
i zaświsnął u progów bramy.
ANIOŁ 2
O bracie, jako my się kochamy.
Wiesz, luby bracie? Myśl mą znasz.
Jak męka twoją zżarła twarz.
Wielki ten ciężar, wielki głaz.
2
ANIOŁ 1
Ramiona rozprzeć! - Jeszcze raz!
Ach, a, swobodo! - Idzie. Cyt.
To on?
ANIOŁ 2
Nasz brat.
ANIOŁ 3
(wszedł)
Pójdziem na spyt?
ANIOŁ 1
Pójdziemy.
ANIOŁ 2
Czy przyjdzie jeszcze
nasz inny brat?
ANIOŁ 3
Dążcie słuchem ot tam, za szelestem.
Pod kolumną przyklęknął. — Stąpił.
ANIOŁ 2
O! Jak strudzony!
ANIOŁ 4
(wszedł)
Jestem.
ANIOŁ 1
Oto my czterej wieszcze.
Ach, a, swobodo!
Postać my mamy młodą!
Ręce, rozprzężcie się!
Rozpostrzeć skrzydła!!
- O! Jakże mi ta trumna obrzydła.
CHÓR
Ach! A! Swobodo!
ANIOŁ 4
Trudu nam nie poskąpił
nasz PAN.
ANIOŁ 3
Stwórca i kat.
ANIOŁ 2
Ach, ileż bo to lat!
Dźwigamy całe dnie,
wstrzymując dech,
by nie poznał kto z ludzi,
3
i tylko ledwo nocą,
co możem spocząć chwilę.
ANIOŁ 1
Lat tych ile?
ANIOŁ 4
Nie pomnę.
Przeznaczenie to nasze
i wyroki te nasze niezłomne.
ANIOŁ 3
O bracie! Ty, jak ptaszę
znękane, bólem drgasz.
ANIOŁ 4
O bracie! Męką zżarta twarz.
ANIOŁ 1
- Pójdziemy je budzić śpiące?
ANIOŁ 2
Pójdziemy.
ANIOŁ 1
Podajcie dłonie!
(powiódł ich ku kropielnicy)
Wodą zmyjemy świętą skronie.
ANIOŁ 2
W Imię Ojca i Syna i Ducha.
Godzina nasza. Świat słucha!
ANIOŁ 3
Wodą zmyjemy świętą skronie.
ANIOŁ 1
Podawajcie wzajemnie dłonie.
ANIOŁ 4
W Imię Ojca i Syna i Ducha.
(przystanęli)
(przeżegnali się)
(milczą).
ANIOŁ 1
Widziałeś Go w ciernistej koronie,
jak głowę pochylił,
głowę w lokach czarnych, gdzie zasłona.
ANIOŁ 2
Nie śmiem tam pójść — On kona.
Straszliwe Jego westchnienia
i krew ciecze z rąk i stóp i twarzy
na ołtarz - gdzie zwisło strzemię.
4
ANIOŁ 3
Kiedyż się Jego męka skończy?
Jak piersią smutnie dyszy...
Czy On słyszy - jak my mówimy,
czy On swoje tylko jęki słyszy?
ANIOŁ 4
Czujesz? - - jeszcze kadzideł dymy
ostały woniącą mgłą,
i snują się jak pajęcza sieć - ?
Ach, świece! Sądziłem, że zaduszą.
Płonąłem w tym ogniu łuny,
słabnący pod ciężarem truny;
w twarz mi świecono.
ANIOŁ 2
Oczy ich twoje nie zmuszą
drgnąć?
ANIOŁ 4
Ha! Gdyby byli z duszą! —
O słysz — — znów Ten z koroną
jęczy. — — Te mgły ku Niemu
idą...
ANIOŁ 2
Nie chodźmy.
ANIOŁ 4
Czemu?
ANIOŁ 3
Nie, nie, nie mogę.
Pierś Jego czarna, sina,
twarz czarna, posiniała
i krew! o, we krwi cała.
Za czarną tą zasłoną
okrutnie dyszący. - - Nie!
Na śmierć Jego patrzeć co dnia.
O, ta nad zbrodnie zbrodnia,
co dnia tu mąką święcona!
Nie pójdę!! - On tam kona,
z koroną, mrze z koroną! -
ANIOŁ 4
Trwożysz się?
ANIOŁ 3
Wstręt mnie zrywa.
ANIOŁ 4
Drżysz. - - Zapomnij!!!
ANIOŁ 3
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telefongry.keep.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed