wyk c5 82ad+inauguracyjny, BIOLOGIA UJ LATA I-III, ROK I, semestr II, antropologia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KIM JEST CZŁOWIEK?
Rozważania antropologa-biologa
Wykład inauguracyjny
Linneusz umieścił człowieka w
Systema naturae
w rzędzie
naczelnych, a znacznie wcześniej, w IV wieku przed naszą erą,
Arystoteles w swojej
Zoologii
,
w księdze I, w rozdziale 6.
Rodzaje i gatunki zwierząt. Metody ich badania
pisał:
Trzeba
nam się zapoznać najpierw z częściami, z których składają
się zwierzęta
, i dalej:
Należy zacząć od zapoznania się z częś-
ciami ciała ludzkiego
.
Otóż spośród zwierząt człowiek jest nam
z konieczności najlepiej znany
1
, to właściwie
postawiona została „kropka nad i”.
Człowiek to zwierzę!
Trzymając się tylko arystotelesowskiej
Zoo-
logii
,
nie sięgając do jego dzieł fi lozofi cznych,
znajdujemy najpierw, że część, która jest poni-
żej czaszki, zwie się twarzą, lecz tylko u jednego
spośród wszystkich zwierząt
2
– u człowieka. To
co prawda tylko uwaga anatomiczna, ale opi-
sująca szczegół specyfi cznie ludzki, ileż cech
ludzkiej psychiki wyrażający, i jakże przez to
ważny. Dalej w rozdziale 6. księgi I czytamy:
Gdy się uwzględni wzrost człowieka, to czło-
wiek ma największy
[...]
mózg
3
. To oczywiście
jeszcze tylko czysta anatomia.
Podążajmy dalej za myślą wielkiego Stagi-
ryty. W księdze 11. wyróżnia on ludzi, pisząc
o nich jako o zwierzętach,
które nie tylko są
uczestni kami życia, lecz ponadto cieszą się
szczęściem
[z posiadania go].
Taki jest rodzaj
ludzki. Albowiem tylko człowiek ze zwierząt
nam znanych ma w sobie coś boskiego albo przynajmniej najwięcej
tego ma w sobie spośród nich wszystkich
4
. W traktacie
O duszy
Arystoteles wyjaśnia naturę elementu boskiego w człowieku. Jest
nim rozum
5
.
Boskość człowieka tłumaczy ponadto jego postawą ciała i ana-
tomią, gdy pisze w dziele
O częściach zwierząt
(księga IV, rozdział
10.):
Człowiek bowiem jest jedynym zwierzęciem, które ma prostą
postawę, bo jego natura i istota są boskie. Otóż funkcją właściwą
istocie najbardziej zbliżonej do bóstwa jest myśl i mądrość. Lecz
funkcja ta nie byłaby łatwa do wykonania, gdyby część górna
organizmu bardzo ciążyła, bo ciężar utrudnia w wysokim stopniu
działanie rozumu
6
. Dalej w tym samym rozdziale tej samej księgi
pisze:
Spośród wszystkich zwierząt człowiek ma największe nogi
w stosunku do swego wzrostu, i słusznie tak jest. On bowiem jedyny
wśród nich ma postawę prostą
7
.
W starożytności za Arystotelesem wielokrotnie powtarzano:
Człowiek – zwierzę rozumne
,
człowiek – istota myśląca
,
człowiek
– istota społeczna
.
Chociaż Arystoteles w
Zoologii
wymienia człowieka wśród
zwierząt społecznych, to jasne jest dla mnie, że odróżnia go od tych
zwierząt, które są „społeczne” na zasadzie, jak to dzisiaj określamy,
działania „instynktu stadnego”. Człowiek – istota społeczna to istota
kierująca się rozumem, normami wytworzonymi przez kulturę, inną,
ale równocześnie tożsamą na każdym szczeblu cywilizacji. Wszak
nasze dzisiejsze zgromadzenie to nie spęd osobników w stadzie,
chroniących się nawzajem w swej liczbie i masie, to nie wspólnie
szukające pokarmu lub miejsca rozrodu zwierzęta. Nie oznacza to
jednak, że u człowieka nie występują zachowania instynktowne.
My
zgromadziliśmy się tu, w Auditorium
Maximum, na zew, czyli dzięki naszej cy-
wilizacji. To daje do myślenia. Nie instynkt,
a kultura, cywilizacja zadecydowała o dzi-
siejszym spotkaniu.
Co łączy nas (ludzi) ze światem zwierząt?
Gdy mówimy o człowieku w kategoriach
ogólnie rozumianej morfologii, fi zjologii
i genetyki – człowiek jest zwierzęciem. Ten
sam schemat budowy anatomicznej, ten sam
sposób zdobywania i przetwarzania energii,
ten sam schemat rozmnażania się, rozwoju
i takie same prawa genetyki.
Linneusz umieścił nas wśród naczelnych.
Wspomnijmy najważniejsze cechy naczel-
nych, szczególnie te, które u nas, ludzi, osiąg-
nęły apogeum rozwoju, które – biologicznie
pierwotne, służąc nam w wymiarze czysto
biologicznym – są jednocześnie podstawą
człowieczeństwa. Jako pierwszą wymienię
nieproporcjonalnie duży mózg. U człowieka
około 1/40, u szympansa 1/120, u goryla 1/180, u innych naczelnych
około 1/300 masy ciała. Widać, że masa mózgu naczelnych, po-
równywana z masą ciała, nie rośnie wraz z nią allometrycznie, lecz,
ujmując najkrócej, stanowi „nadwyżkę”. Oczywiście największą
u człowieka.
Binokularne (stereoskopowe) widzenie pozwala nam na dosko-
nałą precyzję w ocenie odległości. Po naczelnych odziedziczyliśmy
również (potrzebną im do rozróżniania jakości pożywienia, np.
stopnia dojrzałości owoców) wspaniałą rozdzielczość widzenia barw.
Dzięki tej specyfi ce odbioru barw i ich odcieni (a oko jest zmysłem
dominującym) artyści mogli stworzyć impresjonistyczne malarstwo,
a dzięki wspaniałemu umysłowi my potrafi my te impresje odbierać
i przeżywać. Dlatego
Port w Hawrze
, a szczególnie
Katedra w Rouen
,
w każdym ujęciu, malowana o dowolnej porze dnia i roku, przemawia
inaczej, lecz jej zarys nigdy nie pozostawia odbiorcy obojętnym.
Mamy wspólną z naczelnymi budowę kończyn, szczególnie
zakończenie kończyny górnej, czyli dłoń. Prymitywną, z ewolu-
cyjnego punktu widzenia, pięciopalczastą dłoń, z przeciwstawnym
u człowieka pierwszym palcem (kciukiem). Ta kończyna chwytna,
zdolna zarówno do chwytu siłowego, jak i niezwykle precyzyjnego
Arystoteles, rzeźba Izypa, Luwr
16
ALMA MATER
J
akże proste, wręcz naiwne pytanie. Gdy w XVIII wieku Karol
zwanego pęsetkowym, obdarzona jest wyjątkowo czułym aparatem
percepcji, jakim są linie papilarne. Mamy delikatne, w porówna-
niu do pazurów, paznokcie. Dłoń (a u pozostałych naczelnych
i stopa) stanowi przystosowanie do życia nadrzewnego. U nas,
ludzi, począwszy od etapu sprzed około dwóch milionów lat, już
od
Homo habilis
(człowiek zdolny, twórca, wytwórca), dłoń stała
się tą częścią ciała, która pod kontrolą i we współpracy z coraz
wspanialszym mózgiem zaczęła produkować narzędzia. Tak, na-
rzędzia – wynik świadomej, kreatywnej działalności człowieka
– to początki udokumentowanej kultury.
Mamy nadto, a nie sposób tego pominąć, poza podobną do
naczelnych budową ciała fi zjologię rozrodu przystosowaną w za-
sadzie do pojedynczych porodów. Mamy (to nasilenie cechy na-
czelnych) niezwykle długie dzieciństwo – dzieciństwo niedołężne,
wymagające opieki, ale i dające u człowieka, przede wszystkim
u człowieka, czas na przekaz pozagenetyczny. Na przekaz
tego, co
jest ludzkie, na przekaz
kultury.
Czym różni się człowiek w sfe-
rze biologii od innych naczelnych?
Najkrócej, są to: pionizacja ciała
ze wszystkimi jej konsekwencja-
mi, największy mózg, wymagający
szczególnie wysokoenergetycznego
pokarmu do jego budowy i funkcjo-
nowania, wybiórcze odwłosienie
ciała, adaptacja do wydajnej termo-
regulacji, koniecznej dla aktywnego
życia od prapoczątków, od form
praludzkich, od praczłowieka
łowcy.
U człowieka, prócz niezwykle
wydłużonego dzieciństwa, występu-
je, pozornie niezrozumiałe, gdy
bierze się pod uwagę samą biologię,
nadzwyczaj długie życie po zakoń-
czeniu okresu rozrodczego. Ongiś,
gdy nie było ław uniwersyteckich,
gdy człowiek ewoluował biolo-
gicznie, a przede wszystkim kultu-
rowo, to pozornie bezwartościowe
pokolenie niezdolnych do rozrodu
i czasem samodzielnego zdoby-
wania pokarmu pomagało w opiece nad długim dzieciństwem
i było przekaźnikiem tego, co najważniejsze: kultury.
I w tym momencie zdajemy sobie sprawę, że na gruncie biologii
mówimy o kulturze, specyfi cznym wytworze człowieka. Przyjmując
znane powszechnie rozumienie kultury jako całokształtu wytworów
materialnej i duchowej działalności człowieka, będąc biologiem, zwra-
cam szczególną uwagę na to, że przekazywana jest ona i z pokolenia
na pokolenie, i w obrębie pokoleń – w przekazie pozagenetycznym.
Na wykładach mówię dalej tak:
Człowiek stworzył kulturę. Kultura,
ten niebiologiczny wytwór powstały na bazie biologii, modyfi kowała,
modyfi kuje i będzie modyfi kować biologię człowieka
.
Człowiek to istota zawieszona między Naturą a własnym
wytworem: Kulturą!
Biologia człowieka, jego przystosowanie morfofi zjologiczne, jak
to ongiś podkreślił w dyspucie prof. January Weiner, jest dostosowana
do niewyobrażalnie „wąskiej” niszy ekologicznej: o bardzo wąskim,
lecz wysokim zakresie temperatury i bardzo wąskim, bo możliwym
jedynie z wykorzystaniem paznokci i zębów (które nie potrafi ą prze-
gryźć skóry zwierzyny płowej), dostępie do pożywienia.
Otoczką życia człowieka jest nie nisza biogeografi czna, lecz
nisza, którą sam stworzył, nisza powstała na bazie kultury – czyli
cywilizacja, przyjmując, że za cywilizację uznamy stopień opa-
nowania środowiska możliwy dzięki narzędziom. Nie byłoby
człowieka bez najszerzej pojmowanych narzędzi i bez opanowania
ognia, ale rozumianego nie jako opanowanie techniki i nie przede
wszystkim jako opanowanie techniki, lecz, co moim zdaniem
najważniejsze, opanowanie (na drodze niewyobrażalnych zmian
w psychice) zwierzęcego strachu przed ogniem
8
.
Jak więc określić moment, w którym powstał człowiek? Czy
zgodzić się z powszechnym przekonaniem, że stało się to w chwili
wytworzenia pierwszego narzędzia, czy też uznać, że dopiero
oswajając ogień, przekroczyliśmy granicę świata zwierząt? Jest to
dla mnie pytanie najważniejsze, niestety bez odpowiedzi.
Jest pewne, że to zdobycze
cywilizacyjne pozwoliły człowie-
kowi jako jedynemu gatunkowi na
opanowanie praktycznie wszystkich
środowisk lądowych. Ostatnie etapy
ewolucji człowieka to ewolucja
biokulturowa, z naciskiem na dru-
gi człon tego słowa: kulturowa.
Bioróżnorodność morfologiczna,
a jednocześnie duchowa–psychicz-
na–intelektualna jedność człowieka
będącego jednym gatunkiem jest
ewenementem!
Ewolucja polegająca na przysto-
sowaniu się do skrajnych środowisk
biogeografi cznych dała niespotykany
w świecie zwierzęcym polimorfi zm
człowieka, przy braku wyraźnych
różnic psychicznych. Mimo to pró-
bowano wartościować ludzi na pod-
stawie wyglądu. Był to dramat, który
doprowadził do rasizmu i stanowił
podstawę tragicznych w historii
prawa lombrozowskich koncepcji
antropologii kryminalnej.
Równocześnie z kulturą mate-
rialną, udokumentowaną przez wytwórstwo narzędzi, powstawała
kultura duchowa. Nastąpił moment, bliżej nieokreślony w czasie,
gdy człowiek zrozumiał, że istnieje. Ujął to Pierre Teilhard de Char-
din tymi słowami:
Na obszarze naszego doświadczenia człowiek jest
jedyną istotą żywą, która nie tylko wie, lecz ponadto wie, że wie
9
.
W innych pracach
10
wielekroć pisze, że pojawienie się człowieka
łączyć trzeba z „progiem świadomości refl eksyjnej”
11
. Wraz z nią,
moim zdaniem, pojawił się język jako przekaz nieinstynktowny
– a więc czysto ludzki, przekaz poglądów, uczuć i pragnień za
pośrednictwem dowolnie tworzonych symboli. Język to nie tylko
mowa. Mowa jest jedną z form języka, który może mieć, i ma,
niezliczoną ilość nośników. Zadaję sobie pytanie, od ilu dziesiątek
tysiącleci, a raczej od ilu setek tysiącleci człowiek usiłuje
odpo-
wiednie dać rzeczy – słowo!
12
.
Samoświadomość istnienia, samoświadomość przemijania,
świadomość śmierci, o której pisał Leszek Kołakowski:
Człowiek,
jak wielki fi lozof powiadał, jest „bytem ku śmierci” i ona współ-
ALMA MATER
17
Karol Linneusz, mal. Aleksander Roslin
określa naszą egzystencję. Jest przeto stosowne, by zaliczyć ją do
fi larów życia, chociaż jest końcem, a nie częścią. Ale pamiętanie
o niej jest bardzo ważną częścią naszego życia
13
.
Moim zdaniem, nie jest „celem życia”. Choć jest jego
„kresem”.
To właśnie (jak śmiem sądzić) świadomość przemijania
powoduje ową wspaniałą afi rmację życia w każdej jego formie
i w każdej jego fazie. Człowiek pyta o sens życia, cel istnienia
i pyta, czemu umieramy?
Samoświadomość istnienia i świadomość śmierci stawia przed
nami pytanie, co będzie, gdy przekroczymy Conradowską „smugę
cienia” – rozumianą tu inaczej, niż rozumiał autor. On myślał
o dojrzewaniu duchowym człowieka – ja myślę, że za „smugą
cienia” kryje się kres. Mniemam, że świadomość nieuchronno-
ści przemijania postawiła bardzo dawno pytanie,
co się stanie,
gdy odlecę w krainę niebytu
14
. Sądzę, że równolegle pojawiło się
pytanie:
czy naprawdę w krainę niebytu
?
Mamy jako ludzie szacunek dla życia jako takiego. To
świadomość własnej śmiertelności powoduje, że przeraża myśl
o wynalezieniu kary śmierci i jej stosowaniu. Powoływanie się
na jakiekolwiek uprawnienie dla stosowania kary śmierci nie jest
uzasadnione biologiczną Naturą człowieka. To odprysk Kultury,
powstały w momencie, gdy człowiek zaczął się cywilizować, zanikł
egalitaryzm pierwotnej hordy, gdy pojawiła się władza.
Sięgając do Natury, musimy przyznać
ze wstydem, że zdarza
się, iż człowiek zabija człowieka dla samego pozbawienia życia.
Jest to dowodem naszego ewolucyjnego rodowodu, wszak takie
zachowania obserwujemy sporadycznie u szympansów.
Rodowód nie zawsze musi być
chwalebny. Zachowania proto-
narzędziowe, elementy przekazu pozagenetycznego, obserwacje
wskazujące na rudynamenty samoświadomości u naczelnych
– to miłe do omawiania zaszłości, odziedziczone po wspólnych
przodkach i wspaniale rozbudowane w ciągu naszej ewolucji.
Ale też, choć trudno mi o tym mówić, a sądzę, że się nie mylę,
tylko człowiek z cierpienia innego człowieka czerpie radość. Se-
neka w
Listach moralnych do Lucyliusza
pisał:
Człowiek, rzecz
święta dla człowieka, bywa już zabijany dla zabawy i rozrywki
15
.
Człowieka pociąga okrucieństwo, pociąga czerpanie z okru-
cieństwa przyjemności. Najdobitniej, jak najznakomitszy psy-
cholog, opisał to św. Augustyn w
Wyznaniach
16
, przedstawiając
dzieje swojego towarzysza w wierze, a i współbrata w przyjęciu
chrztu – Apiliusza, którego w Rzymie „przyjaciele” siłą zmusili
do oglądania igrzysk.
Jakże się on w nich rozsmakował!
Jak się zaś z tej namiętności wyzwolił, to już inna – naprawdę
ludzka, człowiecza – wielkość!
Człowiek stosuje tortury!
To człowiek prowadzi wojny!
Człowieka cechują zachowania abiologiczne, działania wbrew
logice istnienia swojego gatunku (i logice istnienia życia w ogó-
le), niespotykane w świecie zwierzęcym
17
. Człowiek ogranicza
świadomie swoją rozrodczość, poprzez antykoncepcję najszerzej
rozumianą, z aborcją włącznie! Tylko człowiek poddaje się na-
łogom, wiedząc o ich szkodliwości, lub prowadzi taki tryb życia,
który przyczynia się do upadku zdrowia i przyspieszenia kresu
istnienia (wystarczy wspomnieć doping w wielu dyscyplinach
sportowych lub dietę zawodników sumo).
Tylko człowiek, dzięki wspaniałemu rozkwitowi medycyny,
redukuje do minimum selekcję naturalną. I dlatego z taką nadzieją
patrzymy i czekamy na kolejne kroki i sukcesy leczniczej inży-
nierii genetycznej.
Tylko człowiek świadomie popełnia samobójstwo. Tylko czło-
wiek! Bo wszelkie mówienie o samobójstwie zwierząt jest błędne.
Człowiek swoimi dokonaniami budzi grozę i dlatego Leo-
pold Staff, w trosce o człowieczeństwo, napisał w minitraktacie
mędrca pod tytułem
Człowiek:
Czytam historię
I widzę, coś robił
Przez tysiąclecia, Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś
I wciąż przemyśliwasz
Jak by to robić lepiej.
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby cię pisać przez wielkie C
18
.
Znacznie wcześniej Cyprian Kamil Norwid podkreślał dumę
z bycia człowiekiem. Zakończenie wiersza
Odpowiedź /III
brzmi:
...
kto inny ma laur i nadzieję,
Ja – jeden zaszczyt: być człekiem
19
.
O potędze człowieka Sofokles pisze:
Siła jest dziwów, lecz nad wszystkie sięga
Dziwy człowieka potęga.
Bo on prze śmiało poza sine morze,
Gdy toń się wzdyma i kłębi,
I z roku na rok swym lemieszem orze
Matkę ziemicę do głębi
20
.
Owe „dziwy”,
deinos
to zarówno
potężny
,
biegły
,
umiejętny
,
jak i
straszny
21
. W powstałej zapewne w 440 roku przed naszą erą
Antygonie
pisał Sofokles, że jest On – Człowiek dla niego, Sofo-
klesa, kimś niezwykłym i jedynym na świecie, bo w tym samym
chórze czytamy:
Wszystko rozumem zwycięży
22
.
A myślał tak wiele lat przed Arystotelesem!
Gdy zaczynałem studia, nauka była nastawiona na to, żeby
wykazywać ogrom przepaści między człowiekiem a światem zwie-
rzęcym. Załóżmy, że tylko nauka, bo przecież
mimo że Boecjusz
na przełomie V i VI wieku naszej ery „wprowadził” we wczesne
średniowiecze, za Arystotelesem, człowieka jako istotę i zwierzęcą,
i będącą ponad zwierzęciem, pisząc
Człowiek jest zwierzęciem
dwunożnym rozumnym
23
, to do renesansu o „zwierzęcości” czło-
wieka się nie mówiło.
W latach 70. ubiegłego wieku zaczęto na gwałt tę przepaść
zasypywać. Stało się to modne. Na przykład w socjobiologii wy-
kazywano, że nie istnieje czysty ludzki altruizm, że – podobnie jak
u zwierząt – jest on wyłącznie zwrotny lub krewniaczy.
W moim przekonaniu czysty ludzki altruizm, wolny od ja-
kiejkolwiek chęci zysku, istnieje. Pisze o tym Józef Kozielecki:
ludzie mogą się zachowywać altruistycznie nie dlatego, aby
osiągnąć konsumpcyjne korzyści czy zdobyć autorytet moralny,
ale dlatego, że uczucia solidarności i poświęce nia, gotowość po-
mocy i braterstwo są zgodne z ich wewnętrznymi przekonaniami,
z systemem ich wartości moralnych. Działania na rzecz innych
są rodzajem samopotwierdzenia i próbą odnalezienia siebie.
Jednocześnie wyrzeczenie się ich przynosi człowiekowi ujmę
i wywołuje poczucie winy
[...].
Pracując dla innych, jednostka
nic nie oczekuje od świata
24
.
A dalej: Czyż współprzeżywanie (empatia), poczucie wstydu
nie są cechami jedynie człowieka?
A wreszcie honor, poczucie godności, wiara we własne prze-
konania, patriotyzm. To człowiek decydował się na śmierć, by nie
18
ALMA MATER
wyprzeć się wiary, ojczyzny, honoru, i ginął, bo nie zdradził, nie
wydał i był wierny sobie i Polsce.
Wspomniałem
Antygonę
. Czytana w liceum dla zapamiętania
kolejności zdarzeń i pokrewieństwa, teraz, po latach, jest dla
mnie przykładem poczucia obowiązku wobec obyczajów, wobec
honoru, odpowiedzialności przed bogami.
I kolejna cecha specyfi cznie ludzka: miłość – ta duchowa,
pełna poświęceń i wyrzeczeń, i ta fi zyczna, z którą się splata,
stanowiąc jej piękno i jedność.
Człowiek stworzył rodzinę, wielopokoleniową, opartą zarówno
na miłości, jak i na kooperacji – miedzy płciami i pokoleniami.
Człowiek wreszcie, jako twórca, odtwórca i odbiorca, po-
trzebuje piękna w każdej jego formie. Piękno nas zdumiewa,
i to niekoniecznie jedynie wówczas, gdy, jak pisał Jan Paweł II,
widzimy Sykstynę. W
Tryptyku rzymskim
znajdujemy słowa:
Potok się nie zdumiewa, gdy
spada w dół
i lasy milcząco zstępują
w rytmie potoku
– lecz zdumiewa się czło-
wiek
25
.
Człowiek potrzebuje zabawy,
będącej też aktem twórczym. Wszak
nazywamy człowieka
Homo ludens
(człowiek bawiący się).
Wreszcie człowiek stworzył
pracę – moim zdaniem sedno
człowieczeństwa. To niekiedy
abstrakcyjne działanie, którego
plony z całą świadomością zbie-
rane są po latach. Tak będzie
i z nauką uniwersytecką, którą
Państwo dzisiaj zaczynają.
W wykładzie ukazałem człowieka jako istotę złą i człowieka jako
istotę wspaniałą. A człowiek to konglomerat, pozostałość ewolucji
biologicznej i jednocześnie, a może przede wszystkim, kulturowej.
Agresja była opłacalna, wręcz konieczna, w kontaktach międzygrupo-
wych pierwotnych hord. Altruizm, oczywiście i zwrotny, i krewniaczy,
i może ów czysto ludzki – w działaniach wewnątrzgrupowych. Uczucia
i kooperacja to wymóg ochrony pierwotnej hordy, opieki i kształcenia
potomstwa. Dziś, gdy od tak niedawna żyjemy w wielkomiejskich
skupiskach, te tkwiące w nas pierwotne odruchy biologiczne i, nie
zawsze zrozumiałe co do genezy, zachowania kulturowe, objawiają
się zaskakującymi reakcjami i jednostek, i tłumów.
Niepełną prawdą, półprawdą było stwierdzenie, że zgroma-
dziła nas tu, w tym audytorium, społeczna umowa. Nie tylko.
Zgromadziło nas coś więcej. Kolejna specyfi czna cecha ludzka.
To chęć poznania, potrzeba szukania prawdy, chęć poznania dla
samego poznania, pragnienie zrozumienia lub przynajmniej pró-
by zrozumienia nurtujących nas problemów. To dowód potęgi,
a równocześnie potrzeba umysłu ludzkiego, zadawanie pytań
nie tylko o to, i poznawanie nie tylko tego, czego wymaga – od
i dla organizmu – sama biologia.
Więc kim jest człowiek? Czy na to pytanie może odpowiadać
antropolog-biolog? Ośmielam się twierdzić, że tak.
Wykładając antropologię dla biologów, fi lozofów, psycho-
logów, etnografów, studentów medycyny, archeologów, badając
przez przeszło czterdzieści lat genetykę człowieka, etnogenezę
w oparciu o populacje współczesne i szkieletowe, ontogenezę, ba-
dając wpływ na nasz rozwój osobniczy środowiska, które człowiek
stworzył, dawno spostrzegłem, że tłumaczenie, zdawałoby się,
czysto biologicznych faktów jest niemożliwe bez znajomości tego,
co stanowi o duchowej istocie człowieka, co zmienia i modyfi kuje
jego ludzką lub, jak kto woli, człowieczą biologię.
Powtarzam: człowiek stworzył kulturę, a kultura stworzyła
i stwarza człowieka.
Powiem dalej od siebie:
Człowiek to pęd do poznania i wiedzy. Stwierdzenie dysku-
syjne, albowiem można powiedzieć i mówi się, że zwierzęta też
„chcą wiedzieć”. W nowym, nieznanym sobie miejscu penetrują
okolice, szukają schronienia, wypatrują kierunku, skąd może
zbliżyć się zagrożenie i gdzie należy szukać pożywienia.
Człowiek czyni to samo, dba o bezpieczeństwo, szuka pożywie-
nia. Wszak zachowuje się tak samo, i to już od dziecka, w niezna-
nym pomieszczeniu i w czasie
pierwszego spaceru nową alejką
w parku.
Rudynamenty wiedzy o oto-
czeniu obserwujemy i u zwie-
rząt. Człowiek, tak jak zwierzę,
szuka pokarmu i bezpieczeń-
stwa.
Gdzież różnica?
Mniemam, że pęd do po-
znania, a więc do wiedzy
u człowieka to nie tylko zdo-
bywanie informacji pomagają-
cych przeżyć. Człowiek stawia
pytania, szuka i często znajduje
odpowiedzi na takie pytania,
które nie mają związku z pod-
stawowymi potrzebami biolo-
gicznymi! Człowiek stawia i takie pytania, na które nie zawsze,
lub nigdy, do końca nie potrafi odpowiedzieć.
Znając lub nie znając odpowiedzi, umiejąc lub nie umiejąc
odpowiedzieć na pytanie o sens bycia – i tak istniejemy. Znając
lub nie znając odpowiedzi na pytanie o konieczność śmierci
– i tak umieramy.
Znając lub nie znając odpowiedzi, jaka jest struktura kryształu,
i tak podziwiamy jego lśnienie – to nasza potrzeba piękna. Ale
chcemy wiedzieć, dlaczego lśni. To potrzeba zrozumienia piękna,
którą nie do końca potrafi my sobie wytłumaczyć. I o ową potrzebą
piękna – też pytamy!
Wielu uczonych, na pytanie, po co badają to a to, odpowiada
(zdu mionych samym pytaniem): po to – by wiedzieć!
Każdy z nas stawia pytania o rzeczy, fakty, także i o te nie-
określone, a nawet nienazwane. To ludzka, jak najbardziej ludzka
rzecz! Pytania i odpowiedzi, które niekoniecznie wpływają, a naj-
częściej wcale nie wpływają na nasze życie, na nasze zdrowie,
przeżywalność, rozrodczość.
Chcemy wiedzieć, choć nic z tego nie wynika.
Nie każda wiedza zmienia bieg życia – lecz wiedząc, jesteśmy
pełniejsi.
Potrzebujemy wiedzy i sądzę, że życie byłoby uboższe, gdy-
byśmy nie pytali. Siebie i innych.
Również bez wolności, i pytania o nią, nie bylibyśmy ludźmi.
Człowiek to pęd do wolności, świadomość wolności i świado-
mość jej ograniczeń! Samoograniczenia! Wypływającego z norm,
ALMA MATER
19
Fragment sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej
które tylko człowiek stworzył. Własnych norm, własnych i jedynie
człowiekowi i ludzkości przynależnych – norm etycznych.
Samoograniczenie wolności to podstawa moralności w nauce!
Czy wykład dał odpowiedź na zawarte w tytule pytanie „Kim
jest człowiek”? Ukazał podstawowy problem, nie tylko nauk bio-
logicznych, bo pytanie: „Kim jest człowiek?”, jak sądzę, będzie
powtarzane dopóty, dopóki będziemy istnieć jako gatunek.
Was, Szanowni Studenci, rozpoczynający dzisiaj studia
na Uniwersytecie Jagiellońskim, tak jak nas przed laty, pchnęła
na drogę nauki ciekawość świata w każdym wymiarze. Taki jest
człowiek.
Wykład dedykuję tym, którzy uczyli mnie pytać, moim zna-
komitym Koleżankom i Kolegom, od których ciągle się uczę,
dedykuję moim studentom, dyplomantom i doktorom, których
promowałem.
Lecz dedykuję go przede wszystkim Wam, Panie i Panowie,
którzy w murach Alma Mater jesteście po raz pierwszy. Za lat
kilka, będąc absolwentami, będziecie solą polskiej inteligencji,
a wielu z Was za kilkadziesiąt lat, już będąc profesorami, będzie
odpowiadać za to, żeby w najwspanialszym z uniwersytetów,
Uniwersytecie Jagiellońskim, nauka była nadal pasją tych, którzy
ją tworzą, i potrzebą takich jak Wy, którzy co roku w Jego mury
będą wstępować.
3
Ibidem
, s. 357
4
Arystoteles,
Dzieła wszystkie
, t. 3,
Zoologia
– księga II, tłum. R. Siwek, Warszawa 1992,
s. 683.
5
Arystoteles,
Dzieła wszystkie
,
t. 3,
O duszy –
księga l, tłum. R. Siwek, s. 33–109.
6
Arystoteles,
Dzieła wszystkie
,
t. 3,
O częściach zwierząt –
Księga IV, tłum. R. Siwek,
Warszawa 1992, s. 739.
7
Ibidem,
s. 745.
8
Porównując „świat człowieka” ze „światem zwierząt”, musimy brać pod uwagę jedynie
te zachowania zwierzęce, które są zachowaniami zwierząt dzikich, w żadnym wypadku
nie udomowionych! A najlepiej takich, które z człowiekiem praktycznie w naturze nie
mają kontaktu.
9
P.T. de Chardin,
Pisma
,
t. 3,
Moja wizja świata i inne pisma
,
Warszawa 1987, s. 174.
10
P.T. de Chardin,
Człowiek,
Warszawa 1967, s. l 74.
11
Np. w cytowanej powyżej publikacji
Człowiek
część III nosi podtytuł
Pojawienie się
człowieka, czyli próg świadomości refl eksyjnej.
12
C. Norwid,
Poezje. Vade-mecum
,
Warszawa 2005, s. 23.
13
L. Kołakowski,
List-komentarz do własnego artykułu (
„Tygodnik Powszechny”, nr
43/2004),
Kompletna i krótka metafi zyka,
„TP”, nr 48 (2890), 28 listopada 2004.
14
Parafraza dedykacji na fotografi i ofi arowanej Talko-Hryncewiczowi przez B. Dybow-
skiego.
15
Cyt. za:
Dicta
.
Zbiór łacińskich sentencji, przysłów, zwrotów, powiedzeń
, red. Cz. Micha-
lunio SJ, Kraków 2004, s. 219.
16
Św. Augustyn,
Wyznania
, księga VI, 8, tłum. Z. Kubiak, Kraków 2003. s. 149–151.
17
Na zachowania abiologiczne zwrócił uwagę Tadeusz Bielicki w
O pewnej osobliwości czło-
wieka jako gatunku
,
„Znak”, nr 1 (452)/1993, s. 22–40. Tamże pisze o ludzkim altruizmie,
cytując Kazanie na Górze (Łk 6,31–35).
18
L. Staff,
Ostatni z mego pokolenia
, Gdańsk 1992, s. 142.
19
C.K. Norwid,
Dzieła zebrane
, t. I,
Poezje
,
Warszawa 1966, s. 455–456.
20
Sofokles,
Król Edyp; Antygona. Antygona.
Stasimon l, chór, przekład K. Morawski,
Warszawa 2005, s. 82.
21
Zwrócenie uwagi na wieloznaczność przymiotnika
deinos
zawdzięczam tekstom Barbary
Skargi [w:]
Człowiek to nie jest piękne zwierzę
(Kraków 2007, s. 37 i 77), gdzie strofy So-
foklesowskiej
Antygony
przytacza i interpretuje, powołując się na znaczenie przymiotnika
deinos
podane przez prof. Janusza Domańskiego.
22
Sofokles,
op. dl.
,
s. 82.
23
Cyt. za:
Dicta. Zbiór łacińskich sentencji...
,
op.cit.
,
s. 216.
24
Kozielecki,
O godności człowieka,
Warszawa 1977, s. 35.
25
Jan Paweł II,
Tryptyk rzymski – medytacje
, I,
Strumień
, Kraków 2003, s. 10.
Krzysztof Kaczanowski
Tekst wykładu wygłoszonego podczas inauguracji 644. roku akademickiego.
Kraków, 1 października 2007 r.
1
Arystoteles,
Dzieła wszystkie
, t. 3,
Zoologia
– księga I, tłum. R Siwek, Warszawa 1992,
s. 350.
2
Ibidem
, s. 351.
MIĘDZYNARODOWY
UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI
tuje częściej niż inne uczelnie, gdyż obchodzi zarówno
rocznicę ufundowania (1364 r.), jak i odnowienia (1400 r.).
Dzięki temu każda kolejna generacja uczonych i studentów
może coś oryginalnego dopisać do wspólnej historii. Warto
pamiętać, że dotychczasowe jubileusze (1900, 1964, 2000 r.)
przyniosły Uczelni i miastu wiele dobrego, były czynnikiem
mobilizacyjnym, a jednocześnie wzbogacającym piękną tra-
dycję. Dlatego należy mieć nadzieję, że i w 2014 roku, kiedy
Uniwersytet skończy 650 lat, nie stanie się inaczej – świętować
będzie dla swojego dobra, dla dobra nauki i kultury, Krakowa
i Polski. Można wierzyć, że społeczność uniwersytecka, kie-
rowana przez rektorów, oraz społeczności wydziałowe, pod
dowództwem dziekanów, dołożą starań, by okres poprzedza-
jący jubileusz nie był czasem straconym, by doprowadził do
dalszego umiędzynarodowienia Uniwersytetu. Podobnie zyski-
wał Kraków dzięki jubileuszom, kiedy w 1957 roku świętował
700-lecie swojej lokacji na prawie magdeburskim, a w 2007
roku 750--lecie, wyzwalając drzemiącą w mieście energię.
Dodajmy, że w 1364 roku Kraków gościł zjazd monarchów
z udziałem cesarza, trzech królów i książąt. Był to z pew-
nością najznakomitszy zjazd w dziejach Krakowa, kojarzący
się ze wspaniałą ucztą u Wierzynka. Mediewiści nie wyklu-
czają, że z tej okazji mógł się odbyć inauguracyjny wykład
w
Studium Generale
. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że
1 września 1364 roku papież Urban V wyraził zgodę na otwar-
cie uczelni, a w zjeździe uczestniczył nuncjusz papieski Jan.
Zatem w jednym zbiegają się dwie nici, dwa jubileusze.
20
ALMA MATER
U
niwersytet Jagielloński swoje okrągłe urodziny świę-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]